od kremu do kremu dzień jakoś leci,
czas się obkurcza i lekko złuszcza
historie zatuszowane korektorem w sztyfcie
nie drepczą bez sensu kurzymi łapkami
do twarzy mi z tą codziennością,
w której ciągle jestem piękniejsza na jutro
dziś śmietanką zmywam z siebie wczoraj
tonizuję, nawilżam i usuwam zmiany
nakładam maskę, zrywam, suszę
wklepuję serum, wygładzam powieki
staję przed lustrem i nie widzę siebie
ciężko nieznajomym patrzeć prosto w oczy